> Główna > obwód miński > rejon wołożyński > miasteczko Raków > Zespół dworsko-parkowy
Raków. Zespół dworsko-parkowy
Raków. Zespół dworsko-parkowy

Zespół dworsko-parkowy | Raków

Nie istnieje
Rok budowy (przebudowy): > 1800
Utracony: > 1914
Współrzędne geograficzne:
53° 57'55.24"N, 27° 3'10.48"E

Albumy zdjęć

Wybrane zdjęcia

Raków. Zespół dworsko-parkowy

Dworek Zdziechowskich w Nowosiółkach koło Rakowa na fot. 1908 r Foto © Tomasz Wiśniewski (www.szukamypolski.com) |

Raków. Zespół dworsko-parkowy

Kadra naukowa Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie około 1922 r. Siedzą od lewej: prof. K. Zimmermann, prof. Wiktor Staniewicz, Władysław Mickiewicz, prof. Marian Zdziechowski, stoją od prawej: prof. Stanisław Pigoń, prof. Benedykt Kubicki, prof. Ferdynand Ruszczyc, prof. Józef Kallenbach, prof. Juliusz Kłos (bu.umk.pl) |

Raków. Zespół dworsko-parkowy

Prof. Marian Zdziechowski (1861-1938). Fotografia z Wikipedii |

Profesor Marian Zdziechowski

Urodzony 30 kwietnia 1861 roku w Nowosiółkach, zmarł 5 października 1938 roku w Wilnie. Polski historyk idei i literatury, filolog, filozof, krytyk literacki i publicysta, rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Brat Kazimierza Zdziechowskiego - pisarza, publicysty i krytyka literackiego.

Urodzony w polskiej rodzinie ziemiańskiej, ukończył w 1879 roku rosyjskie gimnazjum w Mińsku a następnie studiował na wydziale historyczno-filologicznym Uniwersytetu Petersburskiego, a w latach 1879-1883 na Uniwersytecie Dorpackim (dziś Tartu). Członek korporacji akademickiej Konwent Polonia. Uczył się także w Zagrzebiu, Grazu i Genewie. Po studiach współpracował z petersburskimi czasopismami, m.in. "Siewiernym Wiestnikiem" i "Krajem" wydawanym przez Włodzimierza Spasowicza. Działalność naukową rozpoczął w 1882 drukując pierwsze swoje studia i szkice, po czym dalsze swoje prace przez pół wieku z górą ogłaszał stale w wydawnictwach osobnych, czasopismach krajowych i zagranicznych, w różnych językach, pod imieniem własnym oraz (ze względów cenzuralnych) pod pseudonimami: M. Ursyna i Karowskiego.

W 1888 roku przeniósł się do Krakowa, gdzie doktoryzował się wkrótce na Uniwersytecie Jagiellońskim na podstawie pracy p.t. "Mesjaniści i Słowianofile" napisanej pod kierunkiem prof. Stanisława Tarnowskiego. W latach 1899-1919 profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. W Krakowie dał się poznać jako utalentowany, natchniony i popularny wykładowca. W czasie jego wykładów największa sala UJ zapełniała się w całości studentami i gośćmi z miasta.

W 1901 roku współzałożyciel "Klubu Słowiańskiego" w Krakowie oraz czasopisma "Świat Słowiański". Od 1902 roku członek Akademii Umiejętności. W latach pierwszej wojny światowej przebywał także w Rosji: w rodzinnym majątku w pod Mińskiem, w Moskwie i Petersburgu. W 1917 roku został zaproszony do objęcia katedry na Uniwersytecie Londyńskim ufundowanej przez Aleksandra Lednickiego. Zaproszenia nie przyjął.

W latach 1919-1932 profesor Uniwersytetu Wileńskiego, gdzie objął katedrę literatur europejskich. W latach 1925-1927 rektor tegoż uniwersytetu, piastował też funkcję dziekana wydziału humanistycznego. W Wilnie był również profesorem w Szkole Nauk Politycznych przy Towarzystwie dla Badań Europy Wschodniej oraz prezesem Związku Zawodowego Literatów Polskich (ZZLP). W ostatnich latach życia był również prezesem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie. Należał jednocześnie do założycieli wileńskiego dziennika "Słowo". W maju 1926 znalazł się wśród kandydatów do godności Prezydenta Rzeczypospolitej.

Mimo że sam był sympatykiem Piłsudskiego, wiosną 1927 roku Zdziechowski ujął się, w napisanej przez siebie broszurze „Sprawa sumienia”, za pięcioma generałami uwięzionymi po zamachu majowym i zamkniętymi bez przedstawienia żadnych zarzutów w III Wojskowym Więzieniu Śledczym na Antokolu w Wilnie, m.in. bohaterem bitwy warszawskiej Tadeuszem Rozwadowskim. Broszura ta przyczyniła się do zwolnienia uwięzionych.

Doktor honoris causa uniwersytetów w Wilnie, Dorpacie i Segedynie. Od 1929 roku członek Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.

Zmarł po ciężkiej chorobie w Wilnie 5 października 1938 roku. Spoczął na Antokolskim cmentarzu wojskowym.

Autor szeregu prac z zakresu filozofii religii i literatur słowiańskich. W szczególności zainteresowany polsko-rosyjskimi stosunkami kulturowymi. Znawca rosyjskiej literatury filozoficznej. Prowadził korespondencję z Lwem Tołstojem i odwiedził go nawet raz w Jasnej Polanie. Utrzymywał kontakty z wieloma znanymi rosyjskimi intelektualistami w tym z Mikołajem Bierdiajewem, Sergiejem Bułgakowem, Piotrem Struwe, Dmitrijem Mereżkowskim, Nikołajem Trubieckim. Zajmował go m.in. problem zła w ujęciu filozoficznym, w tym komunizmu w kontekście apokaliptycznym, zjawisko modernizmu w Kościele katolickim oraz źródła kryzysu kultury europejskiej.

Wikipedia, wolna encyklopedia
(A.O.)


Widmo przyszłości

Profesor Marian Zdziechowski nie był ekspertem; nie był ani filozofem, ani teologiem, ani psychologiem, ani socjologiem, ani historykiem, ani krytykiem literackim, choć jednocześnie zajmował się filozofią, teologią, psychologią, socjologią, historią i krytyką literacką. W epoce fragmentaryzacji wiedzy, różnicowania i wąsko pojętej specjalizacji spoglądał na zjawiska całościowo, uwzględniając zawsze materialny, psychiczny oraz duchowy wymiar egzystencji człowieka. Był myślicielem tyleż archaicznym, co uniwersalistycznym, choć w opinii współczesnych uchodził za równie szlachetnego, co naiwnego. Gdyby nie brzmiało to dziś nieco ironicznie, nazwano by go tak, jak w dawnych czasach określano ludzi tego typu — mianem mędrca.

Niemal wszyscy, którzy piszą o nim dzisiaj, używają słowa „prorok". Zdziechowski bowiem z profetycznym (proroczym) natchnieniem przewidział, kiedy nikt się jeszcze tego nic spodziewał, mordercze starcie nazizmu z komunizmem, z którego zwycięsko wyjdzie ten drugi, co — jego zdaniem — przynieść miało dziesięciolecia duchowej sowietyzacji Polski. Półtora roku przed swą śmiercią, wiosną 1937 roku pisał: „wolałbym umrzeć teraz w zgodzie z Bogiem, w otoczeniu najbliższych, zapatrzony w rozciągające się przede mną wzgórza i lasy, podniesiony na duchu odczuciem czegoś wielkiego, nieskończonego, tajemniczego a bliskiego, niż za rok, za dwa albo trzy, może wcześniej jeszcze, może nieco później, zgnić w sowieckiej czerezwyczajce".

Opatrzność okazała się dlań łaskawa: zmarł tak, jak tego pragnął, podczas gdy już wkrótce wielu jego przyjaciół i znajomych, także wykładowców akademickich, gniło w sowieckich czerezwyczajkach.

Był również Zdziechowski bodajże jedynym, obok Witkacego, myślicielem, który spoglądał na komunizm nie tylko jako na fenomen polityczny czy społeczny, lecz również metafizyczny. W tej perspektywie bolszewizm jawił mu się od samego początku jako metafizyczny przejaw zła w historii, jako „wkroczenie jakichś ciemnych, apokaliptycznych potęg na widownię dziejów". Podobnie było z nazizmem: w czasie swego pobytu w Berlinie w 1935 roku zobaczył on w oczach hitlerowców ten sam demoniczny błysk, który niegdyś widział w oczach Sowietów.

Prorocy rzadko kiedy znajdują jednak zrozumienie u współczesnych. Nemo propheta in patria sua. (Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju)

Największym przekleństwem czasów współczesnych była dlań separacja moralności od polityki. To makiaweliczne stanowisko, które stało się w naszym stuleciu dominujące, doprowadziło do największych tragedii w dziejach ludzkości, łącznie z tą, której Zdziechowski już nie dożył, a którą dokładnie przewidział. Na wzrost agresywnych partykularyzmów narodowych i klasowych, na utylitarystyczny relatywizm moralny widział on tylko jedno lekarstwo; powrót do uniwersalistycznej idei chrześcijańskiej, która jako jedyna — jego zdaniem — zdolna jest okiełznać potwora rozbudzonych żądz, namiętności, urazów i pretensji.

Zdziechowski nie aprobował kierunku przemian cywilizacyjnych, które obserwował. Przerażało go, że nie tylko polityka, ale również inne dziedziny życia, w tym kultura i sztuka, starają się uwolnić od zobowiązań moralnych. Doceniając autonomię i walor estetyczny wszelkich wytworów artystycznych, myśliciel uważał zarazem, iż powinny być one świadectwem wartości, powinny zachęcać do wyborów moralnych.

Kilkadziesiąt lat po śmierci znalazł Zdziechowski niespodziewanego sojusznika: oto Jan Paweł II, przemawiając w 1995 roku na forum ONZ, tak scharakteryzował podstawową wspólnotę łączącą wszystkie narody i kultury: „różne kultury są jedynie różnymi odpowiedziami na pytanie o znaczenie ludzkiej egzystencji. I właśnie tu odnajdujemy źródło szacunku, jaki należy się każdej kulturze i każdemu narodowi: każda kultura to próba przeniknięcia tajemnicy świata, a zwłaszcza osoby ludzkiej, każda jest formą wyrażenia ponadczasowego wymiaru życia ludzkiego. W sercu każdej kultury jest jej stosunek do największej z tajemnic: tajemnicy Boga. Nasz szacunek dla cudzej kultury jest zatem zakorzeniony w naszym szacunku dla próby, jaką podejmuje każda wspólnota, by odpowiedzieć na pytanie o ludzkie życie." To owa wizja globalnej harmonii, gdzie każdy naród i każda kultura są różnymi nutami i akordami w wielkiej symfonii ogólnoludzkiej.

Profesor Zdziechowski, który z dominującego dziś punktu widzenia mógłby uchodzić za zacofanego prowincjusza, był jednym z najbardziej znanych polskich humanistów w Europie. Był doktorem honoris causa wielu europejskich uniwersytetów. Jego prace wydawano po niemiecku, francusku, rosyjsku oraz w innych językach; znał osobiście papieża Piusa X, Włodzimierza Sołowjowa czy Lwa Tołstoja, którego odwiedzał w Jasnej Polanie; utrzymywał korespondencję z wybitnymi intelektualistami. W 1926 roku Józef Piłsudski przedstawił jego kandydaturę, obok Ignacego Mościckiego, do objęcia urzędu prezydenta II Rzeczpospolitej.

Kiedy zmarł w 1938 roku, w wieku 77 lat, prasa pisała, że odszedł „Człowiek — sumienie Narodu", „współczesny Piotr Skarga", „największy Europejczyk spośród wszystkich polskich kresowców".

http://www.poczytaj.pl/671
Fragmenty recenzji książki Mariana Zdziechowskiego „Widmo przyszłości”, Wydawnictwo Fronda
(A.O.)